niedziela, 31 sierpnia 2014

Two Roads rozdział 19.

Kate POV

Wiem, ze to głupio zabrzmi, ale tak bardzo mnie podniecił, że co najmniej przez dziesięć minut nie mogłam dojść do siebie. To był taki mój pierwszy raz, gdy byłam tak blisko chłopaka. Pakowałam się. Jason mi pomagał, to znaczy próbował, bo nie wiedział gdzie co leży, i jak ma to włożyć. Wyglądał słodko, kiedy był zagubiony. Przeszłam do ciuchów. Wyjęłam z szafki wszystkie bluzki i spodnie, pakując je. Chłopak rozglądnął się, co jeszcze zostało, i postanowił sprawdzić moją szafkę z bielizną. Przełknęłam skrępowana ślinę.
- Zostaw to- oznajmiłam
- Czemu? - nie słuchając mnie, otworzył ją.
- Bo.. ugh... Po prostu zostaw.
- Kochanie- zaśmiał się- nie krępuj się, spokojnie, to nic takiego, w końcu jesteśmy razem, co nie?
- No... Tak, jesteśmy... Ale jest tak dużo rzeczy do spakowania, dlaczego przeszedłeś do bielizny?- zapytałam zaciekawiona, przymykając jedno oko z ciekawskim uśmiechem
Blondyn zaczął się śmiać. Tak też myślałam
- Po prostu uznałem, że skoro jesteśmy przy ciuchach, to schowam ci staniki i te sprawy, takie trudne do zrozumienia?- ponownie się śmiał, najwidoczniej zamieszany, nie wiedząc co zrobić.- a tak w ogóle podoba mi się ten- chwycił jeden z moich biustonoszy, pokazując mi go.- Powinnaś go częściej nosić.
- Jason! Boże!- krzyknęłam, zawstydzona
- No co- jego melodyjny śmiech wypełnił pomieszczenie, jednak nie na tyle głośno, żeby ktoś z dołu usłyszał
- Nic- odpowiedziałam zdenerwowana, odwracając się do niego tyłem, i dokańczając to, co robiłam wcześniej. Poczułam ramiona zawinięte wokół mojej talii, oraz jego nos trącący moją szyję. Jego oddech wycelowany do mego ucha sprawił, że przeszły mnie dreszcze.
- Nie denerwuj się, jak tylko zasugerowałem- wyszeptał seksownym głosem
- Puść mnie
- Kate
- Jason
Spojrzał na moją skórę, zobaczył gęsią skórkę.
- mmm... Aż tak na ciebie działam?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, natychmiast się zarumieniłam
- Nie, ugh...
Chłopak zachichotał- Kocham cię
- Dobra, wiem to, ja ciebie też, ale tak się składa że chciałabym dokończyć pakowanie- oznajmiłam
- Jak chcesz... ale wiem, że chcesz również, żebym zrobił tak- w tym momencie Jason wtulił się we mnie mocno, jeszcze mocniej mnie ściskając, i wtedy podnosząc do góry, wydawając dźwięki "dinozaura" rzucił mnie na łóżko, całując. Krzyknęłam z  rozbawienia
- Puść mnie! Puść!- wydusiłam przez śmiech, a on gilał mnie gdzie popadnie, nadal łapczywie całując
-Kate! Co się tam dzieje? - wykrzyczał rozdrażniony Jake.
- NIC! Słucham muzyki i jestem w internecie, rozmawiam z Carą przez skype!
- Trochę ciszej, przecież wiesz, że Rosalie potrzebuje ciszy

Wspominałam już, że Rose się rozchorowała? Och, dzisiaj rano, po śniadaniu dostała gorączki, mówiła że czuje się fatalnie.

- Musimy być ciszej- powiedziałam, a chłopak przytaknął.
W tym momencie, ku mojemu zdziwieniu, zadzwonił telefon.
- Kto to?
- och, Cara.
- Przecież podobno "rozmawiasz z nią przez skype"
- No dobrze, widzisz gdzieś komputer? Po prostu ma wyczucie.- Odebrałam, a Jason przycisnął ucho do mojego, podsłuchując.

- Heeej śliczna- krzyknęła zdumiona Cara, pełna życia
- Cześć- zaśmiałam się- co tam u ciebie?
- Boże, zero ekscytacji, że dzwonie, dziewczyno, kto cię tak zmienił?- zaczęła się śmiać
- haha, powiecmy, że ta nudna okolica przytłacza mnie. Pozwiedzałam wszystkie uliczki, i czuję się jak w domu, ale nudno tu bez ciebie- kłamstwo przesiąknęło moje każde słowo, oprócz tego, że chciałabym żeby tu była
- Nudno? Nudno ci ze mną? - szeptał mój chłopak, drocząc się ze mną i szturchając mnie palcem w brzuch, co powodowało napad śmiechu
- Z czego się tak śmiejesz? Ktoś u ciebie jest?
- Niee- nadal się śmiałam
- Nie pierdol mi tu! Gadaj, kto jest!
Chwile się zastanowiłam, czy skłamać, ale gdybym powiedziała że jest u mnie jakaś znajoma, serce by jej pękło.
- Um... No bo jest ze mną... mój... przyjaciel.- jąkałam się co chwilę, gryząc się w język, a Jason spojrzał na mnie specyficznie, dlatego że powiedziałam "przyjaciel".
- OCH! Przyjaciel, powiadasz? A może chłopak, co? Kate Kate powiedz mi, powiedz mi wszystko!!- wykrzyczała zdumiona
- Cara! Spokojnie, to... Tylko przyjaciel
- Kłamiesz! Wiem, kiedy kłamiesz, i właśnie to robisz!
- Nie
-Tak
-Nie
-Tak!
- Przestańcie tą durną rozmowę!- wyszeptał zirytowany chłopak, jednak moja przyjaciółka to usłyszała
- On nas słyszy!? Jak super! Jak ma na imię?
Nie wiedziałam, czy podać jego prawdziwe imię, dlatego zakłopotana spojrzałam się na blondyna, natomiast ten pokazał gestem, że spokojnie mogę podać prawdziwe.
- Jason.
- A dalej?- domagała się dziewczyna
- Mac...- Jason zatkał mi gwałtownie buzię, zabijając mnie wzrokiem, a ja po sekundzie skapnęłam się, o co chodzi, i skarciłam się za taką lekkomyślność
- Ugh, to znaczy Clark. Jason Clark.
Chwilę się zastanowiła, nad czym czy ją okłamuję, ale na szczęście przyjęła to jako prawdę.
- Cudownie! Jaki on jest?
- Serio musimy rozmawiać o nim?- zapytałam, ale zaraz dostałam palcem w brzuch od mojego chłopaka, który szczerząc się próbował mnie drażnić, i tym samym zmusić do dalszej rozmowy o nim. Wywróciłam oczami.
- Tak! Muszę wiedzieć o nim wszystko!
I tak nie powiem ci najważniejszego.
- Um.. a więc co chcesz wiedzieć?
- Jaki jest z charakteru?
- No...- wtedy siedemnastolatek przesunął się w taki sposób, aby łatwiej byłoby mu patrzeć na mnie, słuchając uważnie każdego słowa, cały czas mając przyklejony ten jego słynny Jason'owy uśmiech
- Jest... dość specyficzny. Zmienny z nastroju, trochę zarozumiały, jakby wiedział wszystko na świecie- zaśmiałam się- i trochę wkurzający, nadopiekuńczy, irytujący, przylepa też z niego
Jason nabrał ponurą minę
- A te dobre strony?
- Kochany, odpowiedzialny, uroczy.... podniecający- oboje wybuchliśmy śmiechem, a po chwili Cara się dołączyła.
- O boże dziewczyno to co wy tam robicie?- wydusiła przez śmiech, ale ja z chłopakiem nadal się nie opanowaliśmy
- No- śmiech- Nic- śmiech- serio- śmiech- mówię- śmiech
- Pogadamy jak przyjedziesz- odpowiedziała ciekawska
- Jak chcesz. A co u ciebie?
- Ach, dobrze. W sumie bardzo dobrze. Bardzo bardzo BARDZO dobrze
- Woah, stało się to, co myślę?
- Poznałam takiego fajnego chłopaka. Nazywa się Look, jest taki aaaaa!- zaczęła piszczeć
- Aż tak? No okej, będę kończyć, muszę załatwić parę spraw, pogadamy w domu
- Będę czekać u ciebie, Pa!
- Pa


odłączyłam się.
- Jestem twoim chłopakiem.- pierwsze słowa padły od Jasona
- Wiem o tym, ale dobrze wiesz, że z kłamstwem mi idzie kiepsko, zadawałaby miliony pytań, i w końcu nieświadomie wydusiłaby to ze mnie, to, że masz na imię Jason Mccann, i zajmujesz się produkcją bomb!
- Skarbie, okej, ale się pilnuj, błagam- pocałował mnie w usta
- Postaram się, nie musisz się martwić.
Postanowiliśmy dokończyć pakowanie. Po pół godzinie, pokój był praktycznie pusty. Usiadłam mu na kolanach,  a on mnie mocno przytulił. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Schowałam głowę w jego szyję. Co jakiś czas drażniłam ją nosem, i dawałam delikatne całusy. Przyciągnęłam nogi do siebie,  byłam skulona w kulkę. Jason objął mnie całą
- Wyglądasz jak mała kuleczka, jesteś strasznie urocza, wiesz o tym?
Zachichotałam
Pocałowaliśmy się.

- Kate!! Zejdź na dół!- zawołał Jake
- Idę!- Wstając, zostawiłam chłopaka samego.

- Słucham
- Jadę na zakupy, masz pilnować Rosalie przez ten czas, ona się okropnie czuję, nie ma siły nawet podnieść ręki.
- No okej- usiadłam obok niej, i chwilę porozmawiałyśmy. Korytarz u góry, na piętrze, był bardzo widoczny. Długa, prosta dróżka. Na początku jego znajdowały się drzwi do mojego pokoju, następna była sypialnia, i łazienka. Na końcu znajdowała się szafa, w którą Rose się zagapiła.
- Coś nie tak? -spytałam
-Co? Nie, w porządku.
Postanowiłam iść coś zjeść. Zrobiłam płatki. Chwytając miskę, prawie dostałam zawału, słysząc krzyki mojej kuzynki
- O MÓJ BOŻE !! - krzyczała z całych sił dwudziestolatka, a ja wpadłam do pokoju
- Co się stało?- wykrzyczałam
- W NASZYM DOMU JEST GANGSTER!! JEST W SZAFIE!! KATE KATE UCIEKAJ!!- krzyczała przerażona dziewczyna, mi natomiast prawie zęby wypadły, słysząc co mówiła. Ten idiota musiał wyjść, a ona go zobaczyła. 
- Rose! Spokojnie! Zapewne masz halucynację, jesteś chora!
- Nie !!! Zabierz mnie stąd! Dzwoń na policję! Szybko!
- Przestań! Idę sprawdzić.
- Nie !! Nie wolno ci! Wracaj- nie słuchając jej ruszyłam na górę w stronę szafy. Otworzyłam ją, i ujrzałam spanikowanego Jasona gestami prosząc, żebym coś zrobiła. Przeraziłam się
- Rose, tu nikogo nie ma.
- Jak to? Przecież widziałam, jak wchodził!
Sprawdziłam wszystkie pokoje, żeby ją uspokoić
- Nie ma.
- Niemożliwe.
- Przewidziało ci się.
- Nie!
- Idź spać- nalegałam, i wtedy przyszedł jej chłopak
- Co się dzieje?
- W naszym domu jest gangster!- odpowiedziała Rose
Klepnęłam się dłonią w głowę.
- Przewidziało jej się.. idę na górę- chwyciłam za miskę z płatkami i poszłam. Lekko uchyliłam drzwi, i rozmyślałam plan po co on tam przylazł. Nagle drzwi od szafy się poruszyły. Wystawał z nich skrawek głowy blondyna. Pokazywał mi gestem, że przeprasza i że musi skorzystać z ubikacji. Przewróciłam oczami i podążyłam w stronę łazienki. Korzystając z okazji Jason również wyszedł i z prędkością światła znalazł się w pomieszczeniu, zamykać drzwi
- Boże, dziękuje- parsknął
- Nie mogłeś poczekać na mnie?
- Tak, zanim ty zjesz płatki, przypilnujesz tą twoją kuzynkę, poczytasz gazetkę, dawno bym się posikał.
 Zaczęłam się śmiać- nie przesadzaj.
Odwróciłam się, zamykając oczy, żeby mógł się spokojnie załatwić. Gdy już było po wszystkim, musieliśmy jakoś wyjść. Na pierwszy ogień poszłam ja, sprawdzając, czy patrzą, jednak oni byli zajęci swoimi sprawami, więc łapiąc chłopaka za rękę pociągnęłam go do pokoju.
- Nigdy więcej tak nie rób, okej? Masz poczekać na mnie- ostrzegłam, na co on mnie przytulił ze swoim sławnym uśmieszkiem
- Nie przesaaadzaj- parsknął
- Nie przesadzam, Jason. Która jest?
- Co jest
- godzina- chłopak sprawdził na swoim telefonie. Była 17:43. Widząc to, nagle mnie pocałował (po raz kolejny) i chyba nie miał zamiaru kończyć na jednym pocałunku. Przemyślałam to, i uświadomiłam sobie, że nie wiem kiedy znowu go zobaczę, więc oddając pocałunek chwyciłam w dłonie jego twarz, przysuwając bliżej. Chłopak złapał mnie za uda, i podsadził, dzięki czemu ja mogłam opleść nogi wokół niego, i siedziałam mu na rękach. Tym razem to ja górowałam, dlatego że byłam wyżej od niego. Jego twarz była na poziomie mojego pępka, więc żeby kontynuować nasze pieszczoty, musiał podnieść głowę mocno do góry, a ja schylając się łapczywie dawałam mu słodkie całusy. Oboje się uśmiechnęliśmy. Po krótkim czasie, przerwaliśmy. Ja, bawiłam się jego włosami, a on natomiast powoli i delikatnie zaczął całować mnie w podbrzusze. Zaczęłam się śmiać i próbowałam odsunąć stamtąd jego głowę, jednak on nie przestawał.
- Jason...-prosiłam go, to było co raz bardziej podniecające
- Kochanie! Próbuje ci zrobić dobrze, a ty mi przeszkadzasz
- Dobrze!? Chcesz mnie podniecić a później zostawisz mnie, mówiąc że "jestem na to za młoda"- parsknęłam, co wywołało to u niego napad śmiechu
- Nie! Kochanie, nie chodziło mi o to- wydusił z siebie, cały czas się szczerząc- Ja...- przerwał nam samochód wjeżdżający na podjazd. To mama.
- Jason, moja mama przyjechała- wykrzyknęłam, schodząc z niego. Chłopak był przerażony, zresztą ja też, bo nie wiedzieliśmy, czy ma już sobie iść, czy zostać i dusić się w szafie.
- Chyba powinienem już iść..
- Nie. Nie chcę, żebyś szedł. Nie chce cię zostawiać.. Jason, co ja mam robić?
- Posłuchaj mnie- złapał moją twarz w swoje dłonie, lekko podnosząc ją do góry, abym mogła patrzeć mu w oczy- Pojedź, dokończ klasę, i przyjedź. Minie chwila, zobaczysz. Nie chcę, abym  był przeszkodą w twojej edukacji.
Westchnęłam.
- Nie jesteś przeszkodą. Nie mów tak. Po prostu nie chcę cię zostawiać..
- Ja też wolałbym, żebyś została. Ale musisz dokończyć klasę! Kochanie, zrób to dla mnie, okej? Ja już pójdę, ale spokojnie, obiecuję ci, że przyjdę kiedy będziesz wyjeżdżać, przyjdę się pożegnać.- pocałował mnie w czubek głowy, i wyskoczył przez okno. Postanowiłam wejść się przywitać.

- Heeej mamo!- wykrzyknęłam, przytulając się do niej
- Skarbie!- odwzajemniła to, obejmując mnie.- Tak się stęskniłam!
- Ja też
- Cześć ciociu, chcesz może kawy? Albo herbaty?- zapytała ochrypłym głosem Rose, a moja mama patrzyła na nią ze współczuciem
- Najpierw mi powiedz, gdzie się tak załatwiłaś
- Sama nie wiem. Byłam na mieście, więc może tam coś złapałam...
- Och. To straszne. A więc poproszę kawy. Czy Kate była grzeczna?- spytała moich opiekunów, patrząc się na mnie z uśmiechem bo wiedziała, że denerwuje mnie to, kiedy traktuje mnie jak dziecko.
- Grzeczna. W sumie ciągle gdzieś wychodziła, ale oprócz tego była grzeczna
- Wychodziłam zwiedzić miasto- broniłam się- mamo, przejeżdżałaś tymi uliczkami?
- Nie.- parsknęła szybko, po czym rozgościła się na sofie. Coś było nie tak.
 Wypiła napój, pogadała, i po dwóch godzinach oznajmiła, że czas wracać.
- Kate, kochanie, masz wszystko spakowane?
- Tak, mam.
- Na pewno? Sprawdź wszystko.
- Na pewno, mamo. Sprawdzałam miliony razy.
- Och to dobrze.- podeszła do Jake'a i Rosalie- dziękuje wam bardzo kochani, że mogliście się ją zająć. Bardzo bardzo dziękuję.- wyszliśmy na dwór. Rozglądałam się za Jasonem, jednak go nie było. Mama jak zwykle zagadała się, ja postanowiłam iść na tyły domów. Wtedy on przeskakiwał przez płot.
- Co taka zdenerwowana? Chyba nie myślałaś sobie, że nie przyjdę- przytulił mnie
- Po prostu... obawiałam się- cmoknęłam go w usta
- Nie mógłbym cię puścić bez pożegnania- lekko popchnął mnie, dzięki czemu przygwoździł mnie sobą do ściany- kocham cię.- Zaczęliśmy się całować. Chłopak pozwolił sobie na coś więcej, więc dotykał mnie praktycznie wszędzie. Ja natomiast jeździłam dłońmi po jego torsie.
- Kate! Gdzie jesteś! Jedziemy!- krzyczała mama. Byłam smutna.
- Masz do mnie szybko przyjechać, to rozkaz- zażartował blondyn.
- Dobrze- zaśmiałam się- kocham cię strasznie
- Ja ciebie też- przytuliliśmy się, bardzo bardzo BARDZO romantycznie, i wtedy musiałam iść. Dałam mu całusa na pożegnanie.
- będę tęsknić- powiedział
- Ja też. Bardzo- odpowiedziałam.
- Okej, to.... Do zobaczenia
- Tak. Do zobaczenia- uśmiechnęłam się smutno, i pobiegłam do auta. Jason oglądał całą sytuację na tyłach domu, wystawała tylko głowa, pokiwałam mu, a chwilę później gdy on od kiwał, mama odpaliła silnik i ruszyła na lotnisko. To będzie długa droga. 

3 komentarze: