piątek, 15 sierpnia 2014

Two Roads rozdział 15.

Jason POV

Wiem, że nie powinienem jej tak narażać, przychodząc do niej, a zwłaszcza że policja dopiero dziś zakończyła tę całą scenkę, ale musiałem ją zobaczyć. Była około dwudziesta pierwsza. Ona leżała na swoim łóżku, a ja położyłem się prostopadle do niej, moja głowa leżała na jej brzuchu. Kate głaszcząc bawiła się moimi włosami.
- Jason... czy... czy my jesteśmy razem?- zapytała, kończąc przyjemną ciszę która nad nami panowała.
Zaśmiałem się.
- A jak byś chciała, co?- zapytałem, obracając głowę w taki sposób, abym patrzył na nią. Uśmiech nie znikał mi z ust.
-Um...- zaczęła się śmiać- to chyba logiczne jak bym chciała. Problem w tym, że jeszcze oficjalnie się nie zapytałeś- odpowiedziała, najwyraźniej skrępowana tą rozmową. Rumieniła się.
-Oh, no dobrze- wstałem, podnosząc ją również do pozycji stojącej. Chwyciłem ją za ręce, a ona zachichotała.- Kochanie, czy zechciałabyś być moją dziewczyną?
Zaczęliśmy się głośno śmiać z tego, jak dziwacznie to zabrzmiało.
- Oczywiście- wydusiła z siebie przez śmiech.
-Och- pocałowałem ją w usta, a ona lekko pogłębiła pocałunek przyciągając moją głowę bliżej swojej.
-Kate? Ktoś jest u ciebie czy mi się zdaje?- usłyszałem niepokojące głosy z dołu. Odrywając się od siebie (z przymusu) wywróciłem oczami bo wiedziałem, jak moja dziewczyna na to zareaguje.
- Schowaj się, Jason!- powiedzieliśmy równo, jednak różnica była w tym że wymamrotałem te słowa piszczącym głosem, a ona spanikowanym. Szturchnęła mnie i sarkastycznie się uśmiechnęła- śmieszne.
Tym razem postanowiłem się schować w szafie. Była dosyć ciasna.
- Um, nie! Rozmawiam z Carą na głośnomówiący!- krzyczała.
Nie wiem, dlaczego nie mogli jej po prostu uwierzyć, tylko musieli to sprawdzać, bo do pokoju weszła jej kuzynka. W tym czasie z nudów oglądałem stroje Kate, wiszące na wieszaku. Były takie drobne jak na piętnastolatkę. Uśmiechnąłem się. Nagle szafa się otworzyła. Byłem zszokowany, dlatego że nie słyszałem jak ktoś wychodzi, a ja całą swoją uwagę przeznaczyłem ciuchom dziewczyny. Na szczęście otworzyła ją Kate.
- Przed chwilą miałeś minę jak jeleń widzący samochód- oznajmiła.
- Nie słyszałem, jak Rosalie wychodziła.
Usadzając się na łóżku, rozmawialiśmy długo. Dochodziła dwudziesta trzecia.
- O rany! Muszę iść się umyć. Kompletnie przez ciebie o tym zapomniałam.
Przytaknąłem, i obserwowałem ja wyciąga z szafki piżamę. Krótkie fioletowe szorty i białą bokserkę.
- Lepiej się schowaj, no bo...
- Spokojnie, zostaw uchylone drzwi i weź spokojną kąpiel.- przerwałem jej.
Zniknęła za drzwiami. Nudziłem się. Wstałem, i po cichu oglądałem jej mały pokoik. Postanowiłem nie męczyć jej i zrobić łóżko. Po około dwudziestu minutach wróciła.
- O, jak fajnie. Zrobiłeś łóżko- pocałowała mnie w policzek.
- Jesteś zmęczona.
- Nie... po prostu... nie czuje się śpiąca, ale mam ochotę się położyć. Um... w sumie to mógłbyś zostać na noc?- zapytała, a ja czułem jak karciła się w myślach przez to głupie pytanie. Jej mina zdradzała wszystko.
- Jasne. A od kiedy robisz tak duże postępy w takich sprawach? Kilka godzin temu wręcz wywalałaś mnie stąd w obawie że ktoś przyjdzie, a teraz zapraszasz mnie na noc- uśmiechnąłem się łobuzersko, a ona walnęła mnie poduszką.
- Ugh... Skoro tu jesteś to przecież możesz zostać. Nikt nie wejdzie, jeżeli zamkniemy drzwi. Zrobisz to?
Przytaknąłem i wykonałem polecenie.
Po chwili postanowiłem się zapytać, czy również mogę się wykąpać, no bo w końcu jutro mam masę roboty, a nie chce nieładnie pachnieć.
- Och, jasne że tak! Przepraszam, powinnam ci to wcześniej zaproponować- zaczęła się śmiać, dając mi czysty ręcznik. Cicho ruszyłem w stronę łazienki. Wszyscy już spali. Próbowałem obczaić co i jak, w sensie w którą stronę ciepła woda, w którą zimna, gdzie jest mydło, i szampon. Zauważyłem czyiś stanik leżący na pralce. Zachichotałem, bo wiedziałem że to jej. Wszystko zajęło mi pół godziny. Usłyszałem pukanie do łazienki
- Jason- szaptała Kate- zapomniałam o czymś! Dam ci dresowe spodenki Jake'a. Najmniejszy rozmiar, jaki ma.
Owinąłem dolne części ciała ręcznikiem, i delikatnie uchyliłem drzwi, dając jej dostęp do wejścia. Zmierzyła mnie wzrokiem i podała spodnie.
-Dziękuje
Ubierając je, postanowiłem nie spać w bluzce. Na palcach przemieściłem się do pokoju. Zamykając je na klucz, położyłem się obok niej, do połowy przykrywając. Rozmawialiśmy jeszcze parędziesiąt minut, i zobaczyłem jak oczy jej się zamykają.
- Okej, czas spać królewno- wyciągawszy rękę zgasiłem światło, a ona wygodnie się układając złapała mnie za rękę pod kołdrą. Przytuliłem Kate, przyciągając bliżej siebie. Jej twarz wtuliła się w mój tors, a nogi założyła na moje.
- Dobranoc Jason
- dobranoc kochanie
Zasnęliśmy.


-Ugh, Jason! Obudź się! Twój telefon dzwoni!- dziewczyna nie dawała mi spać. Cały czas mnie szarpała.
- O boże kto normalny dzwoni tak rano!?
Odebrałem telefon. To James.
- Stary, gdzie ty polazłeś? Całą noc cię nie było!
- Jestem u Kate, czego chcesz
Chłopak zaczął się śmiać
- Tylko nie mów że...
- zamknij się- przerwałem mu zirytowany- to coś ważnego?
- Tak! Spójrz która godzina! Jest dziewiąta czterdzieści. Na dziesiątą trzydzieści masz spotkanie z Sue. Masz gotową bombę?
-Cholera! Zapomniałem o tym! Tak, mam gotową. Ale muszę po podłączać jeszcze parę kabelków.
-Lepiej się zbieraj.
-Zaraz będę.

-Um, Kate, muszę już iść.
-coś się stało?
- Nie, nic. Po prostu jestem umówiony z takim jednym gościem, chodzi o.. bombę. Muszę tam zaraz być, bo nie jest w pełni gotowa.
-Och, no dobrze.
Pocałowałem ją bardzo troskliwie, i pobiegłem do łazienki ogarnąć się. Musiałem robić to niezwykle ostrożnie, bo jej opiekuni już nie spali. Minęło pięć minut i wyszedłem oknem. -do zobaczenia księżniczko
Dostałem w zamian chichot.

________________________________________________________________________________

- No nareszcie!- krzyki zza drzwi przywitały mnie.
- Hej James, okej przesuń się albo pomóż, cokolwiek. Idź sprawdź co gliny robią. Ja idę dokończyć ją do piwnicy.
Sue, Sue, Sue... no gdzie jest ten karton!? Byłem trochę rozdrażniony.
W końcu udało się mi znaleźć. Chwyciłem kable potrzebne do zakończenia konstrukcji i zająłem się sprawą.
-Jason! Przyszli!
- Już idę!- zapakowałem urządzenie w przewody bezpieczeństwa. Chwyciłem papiery i otworzyłem drzwi
- Witam
- Siema młody, i co? Gotowa?- przede mną stał spory facet po trzydziestce. Napakowany, cały w tatuażach. Miał ciężki głos.
- Tak, właśnie ją skończyłem. Okej Sue, Masz. Podpisz... no wiesz gdzie. Mężczyzna przeczytał moje dokumenty i podpisał w paru miejscach. Zaraz po tym ja również zrobiłem to samo i dałem ku kopię, a ja zwinąłem oryginał.
-Miło mi się z tobą robi interesy- parsknął zadowolony, pragnący mieć moje dzieło tylko dla siebie.
- Yo. Tylko pamiętaj o mnie na przyszłość, wiesz że każdy klient mi się przyda- wręczyłem mu bombę.
- Nie zapomnę o tobie, spokojna głowa. Jak będziesz czegoś potrzebował, to dzwoń.
Pożegnaliśmy się i wyszedł. Nie dając mi przerwy zadzwonił telefon. To była Jessica. Nie chciałem z nią gadać

-czego chcesz
- Woah, spokojnie Mccann. Dzwonie w sprawie biznesowej- na pewno uśmiechnęła się w ten obrzydliwy sposób
- Jakiej biznesowej, masz coś chyba z głową! Z policją wszystko okej?
-mm... Tak. Wszystko okej. Miałeś mi się wynagrodzić, pamiętasz? Inaczej cię wydam.
zamarłem. Nie wiedziałem czego ona chce.
- Pamiętam. gadaj co chcesz.
-Um... powiecmy że mam już pewnien pomysł. A jak tam z twoją suką?
- Zamknij mordę bo może się to źle dla ciebie skończyć- ta laska denerwowała mnie niesamowicie.
- Serio myślisz że aż tak się tym przejmuje? -zaśmiała się- no dobrze. Masz dziesięć minut. Przyjdź do mnie.- odłączyła się.
- wal się suko- rzuciłem telefon na sofę i usiadłem w na niej.
- Niech zgadnę, Jessica.- powiedział James
- Brawo. Ona chce żebym się jej odwdzięczył, ta mała pizda mi grozi, czaisz to?
- Chyba wiesz czego ona chce. - patrzył na mnie ze współczuciem.
- Wiem. I tego się obawiam. Co ja mam robić!?
- Stary, nie wiem. Idź do niej, kurde, ona jest chora!
Chwile myśląc nad tym, postanowiłem iść.

4 komentarze: