wtorek, 26 sierpnia 2014

Two Roads rozdział 18.

czytasz-komentujesz
to bardzo ważne, dziękuje aw 
___________________
Jason POV

Nasz pocałunek przerodził się w jedną wielką namiętność. Kate cały czas pogłębiała pocałunek, a ja wciskałem język oglądając wnętrze jej buzi. Po jakimś czasie usiadła na mnie okrakiem w celu uwygodnienia tej pozycji, a ja złapałem ją za pośladki. Dziewczyna chwyciła moją twarz w swoje dłonie, a ja w prawdzie nie mogłem się opanować. Chciałem jej.
Przerywając chwilowo nasze uczucie, postanowiłem uspokoić moje hormony, więc powoli i delikatnie jeździłem językiem po jej szczęce, zadowalając moje głupawe zmysły, a następnie przeszedłem do szyi, ssąc ją. Kate cicho pojękiwała, a mi to dawało satysfakcję z całego zdarzenia- podniecało ją to cholernie.
Cały czas trzymała mnie twardo i stanowczo za obojczyki, jednak tym razem z każdym ruchem moich ust rozluźniała uścisk, ledwo go utrzymując.
- J...Jason- łkała, nie mogąc złapać oddechu
Nie odpowiadałem
- Jason!- krzyczała, coraz bardziej podniecona, ale jej krzyki motywowały mnie jeszcze bardziej.
Dłońmi jeździłem po jej plecach, powoli przechodząc do brzucha, a następnie nieco wyżej do piersi. Dziewczyna była trochę skrępowana, dlatego chciałem się upewnić, czy na pewno tego chcę.
- Kochanie, możemy przestać, jeżeli chcesz- oznajmiłem, ale jej odpowiedź mnie lekko zszokowała
- NIE! Nie Jason, nie chcę! Jest cudownie.. Ja... Ja chcę więcej..
- Kate...- hamowałem ją, ledwo się powstrzymując od zaprzeczenia, lecz ona nie była na to gotowa. Nie teraz.
- Proszę..- kusząco mnie prosiła, przylepiając się do moich ust.- Chcę cię poczuć...
- N.. Nie, Kate. Nie teraz, jesteś za młoda. Proszę, nie utrudniaj mi tego- zamknąłem oczy i głośno przełknąłem ślinę, powstrzymując się od wybuchu i wykonania jej próśb.
- Nie chcesz tego?- spytała mnie cichym, nieśmiałym głosem
- Co!? Oczywiście, ze chcę! Kochanie, kurczę, nawet nie wiesz jak ciężko mi jest się od tego powstrzymać, w takich momentach jak ten nie mam ochoty na nic więcej, niż cię dotykać. Po prostu... w tym wieku zrobiłbym ci krzywdę. Wiem o tym, bo przekonałem się na własnej skórze..
- Jesteś tylko o rok starszy, Jason. Błagam cię...
Cmoknąłem ją w usta, dając jej do zrozumienia, że ze mną nie wygra.
- Kocham cię, skarbie. Bardzo mocno.
- To kiedy to zrobimy?- najwidoczniej nie chciała odpuścić tematu
- Hm... pomyślimy- puściłem jej oczko, uśmiechając się łobuzersko, a na jej twarzy oblał się mocny rumieniec.
- Idiota!
zacząłem się śmiać.
- Jason... Ja mówię serio.. odpowiedz mi..- zaczęła muskać ustami moją linię szczęki, na co ja przymknąłem oczy z przyjemności
- Kochanie, jak będziesz starsza, okej? Powiecmy, że to mógłby być idealny prezent na twoje siedemnaste urodziny- wpadłem na genialny pomysł.
- siedemnaste!? Jason! Przecież to za...
- Rok. Dokładny rok, skarbie- dokończyłem za nią- w tym roku przecież kończysz szesnaście. Obiecuję, że będę twoim osobistym prezentem urodzinowym, okej?
Chwilę pomyślała nad tym, nagle się uśmiechając, i przytaknęła. Cmoknąłem ją w usta, i pomogłem jej zejść z moich kolan. Wstaliśmy. Uznałem, że robi się chłodno, dlatego najlepiej będzie już wracać.
Była godzina 4:45. Trochę nam to wszystko zajęło. Pod oczami mojej księżniczki ujawniły się sine worki świadczące o tym, że była wyczerpana.
- Jesteś zmęczona.
- Troszkę...- oznajmiła
- Chodź, odwiozę cię do domu.
Po kilkunastu minutach mi również zebrało się na spanie. Byliśmy na tyłach jej tymczasowego mieszkania.
- Chodź, położysz się ze mną- zaproponowała mi. Wiedziałem, że to zły pomysł, ale w tej chwili nie mogłem jej odmówić. Wchodząc przez okno rozgościłem się w jej pokoiku, i podziwiałem piękne ciało Kate- przebierała się.
- Nie patrz się tak, to krępujące- zaczęła się nerwowo śmiać
- Spokojnie, kochanie, jeszcze pół godziny temu chciałaś "czegoś więcej" a teraz wstydzisz się przede mną rozebrać? W końcu masz jeszcze na sobie bieliznę- zaśmiałem się
- W sumie racja..
Ściągnąłem bluzkę, buty i spodenki. Zostałem w samych skarpetkach i bokserkach. Położyliśmy się na jej łóżku. Otuliłem ją ramieniem, a ona wtuliła się w mój tors
- Dobranoc skarbeńku
- Dobranoc- pocałowała mnie

_________________________________________________________________________________
Kate POV

Spaliśmy zaledwie trzy godziny. Obudziło nas głośne walenie w moje drzwi
- Kate! Obudź się i otwórz drzwi!
Zamarłam. Zobaczyłam, że mój chłopak by ledwo przytomny, i nie zdawał sobie sprawy z tego, jak poważna jest sprawa.
- Obudź się! No już! Dalej! - szeptałam, szarpiąc blondyna, ale w zamian odzyskiwałam jakieś pomruki
- Cholera Jason!- wtedy chłopak gwałtownie usiadł
- CO- spytał zirytowany, dość głośno
- Kate? Ktoś tam u ciebie jest? Otwieraj te drzwi natychmiast!
- Zamknij się i chowaj się, szybko!!
Chłopak przetarł oczy i je wytrzeszczył na słowa mojej kuzynki, dobijającej się do pokoju. Chwycił za swoje rzeczy i schował się pod łóżko. Podbiegłam otworzyć drzwi, udając lenia
- Jestem, spokojnie, co chciałaś- spytałam tak bardzo leniwie, udając że zaraz zasnę na stojąco, jednak ona musiała przeczesać teren. Weszła, i rozglądnęła się po pomieszczeniu
- Byłam pewna, że kogoś tu słyszałam
- Um.. zdawało ci się, wołałam do ciebie "co", chciałam tylko spać!- Patrząc się na mnie specyficznie, otworzyła szafę i rozglądnęła się jeszcze raz.
- Zejdź na śniadanie.- po tych słowach wyszła. Wydawała się na mnie zła, ale trudno.
- Uf, okej, błagam cię, przynieś mi coś do jedzenia, umieram z głodu
- Jasne, poczekaj, co byś chciał do jedzenia?- objęłam chłopaka wokół brzucha, brodę kadząc na jego tors, patrząc się na jego twarz z przylepionym uśmieszkiem
- Cokolwiek- pocałował mnie w nos, a ja poszłam.

-Um... Dlaczego zamykasz na noc drzwi?- pierwsze pytania padły ze strony Jake'a.
- W nocy jest zimno, poza tym nie chcę żeby ktoś wchodził do mojego pokoju, gdy ja śpię
- Nic nie ukrywasz?- spytała lekko wkurzona Rose
- Co? Niby co miałabym ukrywać?- udawałam głupią
Zamilkła.
- Jesteś jakaś ostatnio zła na mnie... - oznajmiłam
- Codziennie gdzieś wychodzisz, nie mówisz konkretnie gdzie, a ja już ci przestaję wierzyć, że wychodzisz "na miasto" albo do tej twojej koleżanki.
- Ugh, spotykam się z nią, poznałam paru innych znajomych, a tak ogółem zwiedzam miasto, czy to takie złe?
- Jesteś pewna? A może poznałaś jakiegoś chłopaka? Nie wstydź się, mów śmiało- jej ton momentalnie się zmienił w pełen ekscytacji, i zaufania. Mi natomiast nie było do śmiechu, byłam raczej przerażona
- Co!? Nie, no coś ty, w życiu! Um... mogę dokończyć śniadanie na górze?- zapytałam, skrępowana tą całą rozmową
- Nie wstydź się, no ale okej, skoro potrzebujesz "czasu". Ale pamiętaj, że dzisiaj wyjeżdżasz. Mama przyjdzie po ciebie wieczorem. Spakuj się.
- Okej.- chwyciłam trzy bułki, nóż, trochę masła, i bardzo dobry ser oraz szynkę, robiąc kanapki.  Ruszyłam na górę
- O boże, nie wierzę że zrobiłaś mi kanapki!- uśmiechał się jak małe dziecko, chyba nie dowierzał w to, co widzi. Chwyciłam za jedną bułkę, i postanowiłam sprawdzić o co chodzi
- Hah, dlaczego tak cię to dziwi?
- Od pięciu lat nikt mi nie robił kanapek. To mi przypomina dom... Dziękuje- cmoknął mnie, i zaczął się zajadać.- A tak w ogóle, słyszałem waszą rozmowę na dole, trochę śmieszy mnie twoja reakcja na pytanie "masz chłopaka?" - uśmiechnął się szeroko w swój łobuzerski sposób, a ja wywróciłam oczami
- Nie jestem przyzwyczajona do kłamania
- Muszę cię trochę poduczyć, bo jeżeli chcesz być ze mną, to tą funkcję musisz mieć opanowaną perfekcyjnie- po raz kolejny ujrzałam jego uśmiech
- Kłamałeś mi kiedyś?- spytałam zaciekawiona
- Noo.... może w tej kwestii że cię kocham, i takie tam...- najwidoczniej droczył się ze mną, jednak mi i tak zrobiło się przykro. Chłopak to zauważył, i mocno przytulił
- Żartowałem. Kocham cię, przecież o tym wiesz. Ja się tylko z tobą droczę- oznajmił
- Wiem, ale i tak jesteś dupkiem- stawiłam nastrój na zabawny.
- A tak zmieniając temat... Musisz dziś wyjeżdżać?
- Niestety... Mam szkołę- i wtedy coś sobie uświadomiłam- Um, a co z twoją?
- Z moją co
- szkołą. Przecież chodzisz, prawda?
- Niby tak, ale trochę opuszczam zajęcia, no widzisz, mam lepsze rzeczy do roboty, na przykład siedzenie u ciebie
- Jason! Ugh! Nie możesz tak! Obiecaj, że kiedy wyjadę, będziesz chodzić do szkoły, okej?
- Hah, kochanie, mam różne sprawy do załatwienia. Na przykład zamówienia, muszę robić bomby!
- Zrób to dla mnie, proszę- prosiłam go, praktycznie błagając
Myślał
- Tylko wtedy, kiedy obiecasz mi, że szybko wrócisz do mnie- zrobiło mi się smutno. Nie wiedziałam, kiedy znowu go zobaczę.
- Okej...- powiedziałam bezmyślnie
- Okej. Chodź, pomogę ci się spakować.

4 komentarze:

  1. hgswqahzc świetny ^-^ szkoda ,że KAte msi wyjechać :((

    OdpowiedzUsuń
  2. Dalej dajej ahgghxcm :D apraszam na mój :D http://iwannawakeupfeelingbeautifultoday.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń