poniedziałek, 21 lipca 2014

Two Roads rozdział 6.

Jason POV

Usłyszałem otwierające się wejściowe drzwi. Wiedziałem, że to James, dlatego natychmiastowo zerwałem się z miejsca w którym siedziałem i ruszyłem w jego stronę, zostawiając ją samą.
- I co? Jak sie trzyma cała ta sytuacja? - zapytał, ściągając buty.
- W miarę. Rozmawiałem z nią, zadzwoniła przy mnie do swojej kuzynki, która była tam z nią i swoim chłopakiem.
- i?
- Powiedziała jej, że zgubiła się i znalazła swoją koleżankę, którą zna z internetu i teraz u niej nocuję.
- Boże, rozumiem, że ona w panice nie mogła wymyślić nic lepszego, ale stary, przecież ty też tam byłeś.. Nie mogłeś się trochę wysilić i jej pomóc? - zapytał, przewracając oczami, z miną niedowierzającą.
- To się tak szybko działo, nie myślałem nad tym- zaczęliśmy się śmiać.
- gdzie ona jest?
- w pokoju na górze
Zaprowadziłem go do niej. Wchodząc, Kate (a tak przy najmniej mi się wydaję) była zdziwiona, bo myślała że jestem sam.
- To ona? -zapytał, przelatując po niej wzrokiem, a ona znowu czuła nie komfort.
-Ta.
- Cześć mała - James lekko się zaśmiał, podchodząc do niej, a ona wpatrywała się w jego każdy ruch, coraz bardziej otwierając oczy z przerażenia.
- Ej, zostaw ją.-poinformowałem go, a gdy się odwrócił przymrużyłem oczy, kręcąc głową w geście,  że ma odpuścić. Dziewczyna popatrzyła na mnie w taki sposób, jakby chciała mi podziękować. Dziwne było to, że po takiej krótkiej rozmowie, zupełnie przestała się mnie bać. Rozumiem, że laski tak mają, ale nie wiedziałem, że to tak szybko pójdzie. Szczerze mówiąc, nie chciałem żeby czuła się przy mnie dobrze, dlatego że trudniej byłoby mi kazać jej coś zrobić.
- Jak ona ma na imię?
- Kate.- spojrzałem na nią pytająco- prawda?
-Tak. - odpowiedziała.
- No dobrze. Co ona tam robiła?
- A więc ona...-Naglę jej słodki głos mi przerwał
- Wiesz, nie chcę nic mówić, ale ja tu jestem i mogę doskonale sama wszystko wytłumaczyć- na jej twarzy pojawił się grymas, i oburzenie a my nie mogliśmy uwierzyć, w to co właśnie powiedziała.
Wkurzyła mnie.
- Ktoś ci pozwolił mi przerywać? - ryknąłem, obserwując jej reakcję, ale ona zachowywała się jakby się tego spodziewała.
-Przepraszam.. - wymamrotała, spuszczając głowę w dół, bawiąc się palcami.
Tym razem jej odpuszczam, ale następnym obiecuję, że pożałuję.
Wracając do poprzedniej rozmowy, postanowiłem kontynuować.
- A więc mówiła mi, że była ich trójka. Ona obczajała co i jak, i natknęła się na mnie. Tyle.
-Hmm... okej. Co teraz z nią zrobimy?
- Nie mam pojęcia. Ale musimy się pospieszyć.
________________________________________________________________________________

Kate POV

Wiem, że nie powinnam się w ogóle odzywać, ze względu na moje bezpieczeństwo, ale nie mogłam znieść tego że zachowywali sie jakby mnie tam nie było. Przecież stałam parę metrów od nich, mogłam mu wszystko doskonale wytłumaczyć, ale nieee...On wolał zapytać Jasona.
Siedziałam w ciszy, czekając na ich "wyrok". Zaczęło doprowadzać mnie to do szału! Rozmawiali, co ze mną zrobią, przy moim towarzystwie. Idioci.
 
Po tej długiej konwersacji doszli do wniosku, że zostanę na noc. Przecież Jason od początku mówił mi, że tak będzie, więc nie rozumiem dlaczego nie mogli przejść do sedna.
-Chodź- łapiąc mnie za łokieć, zaprowadził mnie do pokoju w którym mnie zamknął.
-Posłuchaj, traktujemy cię dosyć ulgowo, dlatego że nie chcę abyś cokolwiek komuś wygadała. Jak już wiesz, zostajesz na noc, a jutro pomyślimy co dalej.
Kiwając głową, zaczęłam poszukiwania czegoś, czym mogłabym się przykryć podczas spania, ale chłopak chyba czytał mi w myślach i przyniósł mi granatowy koc.
Popatrzyłam się mu w oczy, nie mogłam oderwać wzroku od nich, były takie cudowne.  Oczywiście nie sugeruję, że zaczęłam czuć coś do niego, to by było dziwne, ale miałam niezmierną ochotę zapytać go o jego przeszłość.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś?
-N...nie. Chyba nie.
Poczułam jak burczy mi w brzuchu. Miałam nadzieję, że tego nie usłyszał, jednak okazało się że ma słuch jak orzeł.
-Jesteś głodna... hmm... kiedy ostatnio jadłaś?
- Rano. Niechętnie jem obiady.
-Cholera. Okej, poczekaj zrobię ci coś do jedzenia.
Wyszedł. Wyglądał na zatroskanego, ale doskonale wiedziałam, że muszę wyglądać dobrze, żeby było widać ze nocowałam u tej koleżanki.
Postanowiłam się rozgościć i ułożyłam koc wzdłuż kanapy. Usłyszałam kroki dochodzące z korytarza. Szło jedzenie. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, jaka głodna byłam. najchętniej pożarłabym całą lodówkę, ze stresu. -Proszę- podając mi kanapkę, usiadł, obserwując jak jem.
Kanapka była pyszna.
-Jason... wy.. wy mi nic nie zrobicie, prawda? -spytałam zmęczona tym wszystkim, dla upewnienia.
-Nic. Obiecuje. Nie stresuj się tym. Nie wolno ci. Jeżeli będziesz wyglądała na przemęczoną lub zestresowaną, policja na pewno zrobi ci badania.
Przytakując, zdjęłam buty, i położyłam się. Chłopak nadal wpatrywał się we mnie, sprawdzając czy wszystko ze mną w porządku. Wiedziałam, że robi to ze względu na policję, ale wyczułam w nim nutkę zatroskania.
Czułam, jak powieki stają się coraz cięższe, lecz nie chciałam zasypiać przy nim. Nie odpuszczał, najwidoczniej czekał aż zasnę. Postanowiłam sobie odpuścić, i zanim się zorientowałam, zasnęłam. Było mi wygodnie, czułam nadal jego obecność, jednak spałam. Dziwne. Po chwili zobaczyłam siebie, otoczoną czarnym tłem. Byłam przerażona. Biegałam i krzyczałam o pomoc, i wtedy znikąd ujawniła się wielka strzelba. Goniła mnie. Poczułam czyjeś ręce na sobie, pomyślałam, że to jest dalsza część snu i krzyk wydobył się z moich ust. Nie kontrolowałam tego. Ręce które na mnie leżały, szturchały mnie coraz mocniej. W końcu przerwałam ten horror i się obudziłam. Na de mną pochylał się Jason. jego twarz była tak bardzo blisko mojej. Lekko się uśmiechnął, i pomógł mi wstać.
- Prawdopodobnie wybawiłem cię ze złego snu.
-Och, tak. Dziękuje ci.
-Co ci się śniło? -pytał dalej, a ja wstydziłam się powiedzieć.
-Nic takiego. Jestem prawie pewna że cię to nie obchodzi- odwzajemniłam uśmiech.
-To jesteś w błędzie, opowiadaj.
- No doobrze.. a więc byłam ja, sama, w ciemnej przestrzeni, i bardzo się bałam. Wtedy pojawiła się ogromna strzelba, i goniła mnie- zaśmiałam się- głupie.
- haha, to prawda. Pamiętaj, że takie rzeczy nie istnieją.
Przerwało nam głośne pukanie do drzwi.
- Policja! Otwierać!- dźwięk wydostał się z zewnątrz, a ja obserwowałam jak jego mina automatycznie zbladła. Nie wiedział co robić. Znieruchomiał.
Potrząsnęłam nim lekko, w celu obudzenia go z transu. Wtedy wpadł ten drugi koleś prawdopodobnie o imieniu James
 
- Jason! Jason gliny przylazły! Zrób coś z nią!
Wtedy się ocknął.
-Kurwa!- mamrocząc, Wziął mnie na ręce, i pobiegł na strych. Rozejrzał się, gdzie można by było mnie schować, i wtedy wyglądał jakby go olśniło.
- Posłuchaj mnie uważnie. Błagam cię, nie krzycz nic, nie wychodź i się nie ruszaj. Wejdziesz teraz do tajemnej skrytki. Przyjdę po ciebie. Ufam ci. Proszę - jego czoło stykało się z moim, a on przymknął oczy. Poczułam motyle w brzuchu. Wyglądał jakby chciał mnie pocałować, jednak ostatecznie tego nie zrobił.
- Możesz mi ufać. Ja ci zaufałam, i wierzę że odwieziesz mnie bezpiecznie do domu, unikając przy tym kłopotów. Ale wisisz mi przysługę- puściłam mu oczko, trącąc go ramieniem w geście pocieszenia i dodania otuchy, po czym chwyciłam jego twarz w dłonie i delikatnie odsunęłam. On odsunął parę koców , i wyciągnął ze ściany cegły, ukazując małą skrytkę. Kazał mi tam wejść. Gdy wykonałam jego polecenie, zamurował mnie.
- Spokojnie, będzie dobrze. Niedługo wrócę- szepnął i wtedy odszedł. Słyszałam jak policjanci wchodzili do korytarza, a mi serce biło jak szalone.

1 komentarz: