środa, 1 października 2014
Two Roads rozdział 23.
Jason POV
Leżeliśmy, wsłuchując się w cichą muzykę dochodzącą z głośników. Bawiłem się naszymi splątanymi palcami. Kate cały czas trzymała się za brzuch, zamyślona. Położyłem dłoń na jej podbrzuszu, lekko głaszcząc, i głęboko patrząc się w jej oczy.
- Przyjemne uczucie, co nie?- zapytałem, troskliwie się uśmiechając
- Bardzo- odpowiedziała- nie wiedziałam, że to aż takie cudowne. Czułam takie motylki...
- Ale to jeszcze nie wszystko! Jeżeli dla ciebie to jest wystarczająco cudowne, to nie wiem jak zareagujesz, gdy serio pójdziemy do łóżka- uśmiechnąłem się łobuzersko, a w zamian dostałem cios w klatkę piersiową.
Nagle zadzwonił telefon. Dziewczyna spojrzała na ekran, a jej przyjemny wyraz twarzy zbladł.
- To mama- powiedziała leniwie. Po chwili rozmowy odłączyła się, i oznajmiła, że musi wracać.
- Jak to?- spytałem- nie zostaniesz na noc?
- Chciałabym, ale nie mogę. Przepraszam- pocałowała mnie w nos, i wstała.
- Twoja mama zawsze musi psuć takie piękne chwile!?- krzyknąłem rozdrażniony, na co Kate się zaśmiała
- Niestety- nadal chichocząc, ubrała się. Chwyciłem ją za biodra, i gwałtownie przysunąłem do siebie, całując. Dziewczyna złapała moją szyję, przysuwając głowę bliżej. W ostatniej chwili oderwaliśmy się od siebie, bo jeszcze chwila i przerodziłoby się to w coś więcej. Odprowadziłem ją do drzwi, ale w progu ostatni raz ją zaczepiłem.
- Ale jutro jesteś u mnie, okej?- zapytałem stanowczo
- pojutrze- próbowała negocjować
- za jeden i pół dnia- drażniłem się z nią
- Ugh, to w takim razie do za "jeden i pół dnia"- zaczęła się śmiać, całując mnie w usta, i wychodząc.
Postanowiłem zadzwonić do Jamesa. Siadając na wygodnej sofie, wyciągnąłem telefon i wbijając dziewięć cyfr, które znam na pamięć, czekałem na moment, w którym odbierze.
- Hej stary
- Cześć- przywitałem się- gdzie jesteś?
- Załatwiam robotę- oznajmił- Kate już przyjechała?
- tak, ale musiała iść.
- Serio?- parsknął śmiechem- chyba czegoś innego się spodziewałeś, co?
- Ważne że jest. Na noc zostanie za "półtora" dnia- zacząłem się śmiać- skończyłeś czy mam czekać na ciebie?
- W zasadzie, to już skończyłem. Zaraz wpadnę
- dobra, czekam- odłączyłem się.
Napawając się ciszą, przetrawiałem w głowie słowo "praca". Ostatnio zaniedbałem moje obowiązki, i muszę czym prędzej zabrać się za robotę. Wstałem, i zszedłem do piwnicy, która służyła mi za pracownię.
Rozejrzałem się dookoła, widząc same podpisane pudła, narzędzia, niedokończone konstrukcję, i papiery. Podchodząc do jednego z kartonów, przeczytałem napis, który był napisany czarnym flamastrem na środku. "Frank". Z tym imieniem mam złe wspomnienia. Na sam widok tej nazwy, dostałem ciarek, i narosła we mnie złość.
Frank jest krajowym bandziorem. Raczej był. Pamiętam, gdy miałem czternaście lat, i zaczynałem rozwijać mój biznes. James przybiegł do mnie uradowany wiadomością, którą dostał. Frank chciał zamówić u mnie bombę. Świetny, tajny, nieprzewidywalny krajowy gangster chciał coś ode mnie. Był dla mnie wzorem. Starałem się jak nikt, chciałem, aby ta bomba była wyjątkowa. I taka była. Posiadała przeróżne kombinację, mnóstwo zabezpieczeń, dokładny czasomierz, stabilny pilot do sterowania wybuchem urządzenia, i wiele innych.
Ten facet jest jest grubo po trzydziestce, ma około czterdzieści parę lat. Muskularny, ozdobiony tatuażami i zarostem mężczyzna, który kondycje ma lepszą niż większość dzieciaków. O tym biznesie wie dosłownie wszystko. Trzy lata temu, podczas całego zdarzenia, byłem nim zafascynowany. Wręczając mu moje dzieło, polecałem się na przyszłość. Facet był surowy, jak zwykle, i to mnie w nim imponowało. Potrafił zachować powagę sytuacji, nawet podczas żartów. Kilka dni później, dowiedziałem się szokującej rzeczy: Frank mnie wykorzystał. Nie byłem wtedy w domu przez ten czas, ale kiedy postanowiłem odwiedzić mój dom, zszokowało mnie. Cała moja pracownia została obrabowana. Dowiedziałem się również, przez kogo. Nie podejrzewałem go, jednak kiedy był wystarczająco daleko, przyznał się ze śmiechem, że kiedy się spotkaliśmy, ukradł mi kluczę do domu. Byłem wściekły. W dodatku planował wielki atak na moich ludzi. Przegięcie. Nie zamierzałem odpuścić. Miałem plan.
Poinformowałem moich pracowników, aby pojechali na miejsce, w które miał dojść wypadek, i udawali, że nic nie wiedzą. Wraz z Jamesem dołączyliśmy do nich, przygotowani, czekając na atak. Tej nocy jego ludzie byli zdziwieni, lecz on najbardziej. Toczyła się ostra "wojna" miedzy naszą dwójką. Mimo że jest większy, silniejszy i starszy, nie zabił mnie. Wiedział, że zbyt dużo by tym ryzykował, a jednak próbował. Ostatecznie powaliłem go na ziemie, i trzymając spluwę przy jego skroni, obserwowałem jego każdy ruch podczas gdy James wraz z chłopakami zabierali niezbędne rzeczy, które należały do mnie. Okradłem go również z jego własnych skarbów. Jego dziewczyna próbowała go bronić, nie kochała go, nie lubiła, tak samo jak on jej, jednak próbowała. Frank uważał, że ta laska jest nieźle wkurwiająca. Traktował ją jak szmatę. Nie wiedziałem nawet, kiedy wyciągnął pistolet i kiedy wymierzał go w moją stronę, w ostatniej chwili wykręciłem mu rękę kierując kulę w stronę jego dziewczyny. Zabiliśmy ją. Mimo wszystkich złych chwil, załamał się. Później zgarnęła go policja. Siedzi na dożywocie, jednak groził, że ucieknie z pudła, i wtedy się zemści. Słyszałem, że udało mu się kilka razy wybrnąć, ale nie na długo. Jednak informację twierdzą, że zmierzał w moją stronę.
James nie przyszedł. trudno, przecież zawsze się spóźnia, a ja byłem śpiący. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się spać.
Obudził mnie telefon. To Kate.
- Co kochanie- powiedziałem ochryple, ziewając.
- Spójrz w internet!!- krzyknęła, przerażona
- Co się stało? Znowu coś o mnie?-spytałem
- Tak! Boże Jason, jakiś facet planuje na ciebie zamach!
- Co?- spytałem, chcąc się dowiedzieć, czy dobrze zrozumiałem
- Zaraz u ciebie będę
- Kate, jest 6:00- stwierdziłem
- Nie obchodzi mnie to- odłączyła się.
W sumie ta wiadomość mnie mocno zaniepokoiła, chociaż wiem, że w internecie krąży miliony takich plotek. Nie wiem dlaczego, ale nie przejął bym się aż tak, gdyby nie powiedziała tego Kate.
Usłyszałem nerwowe pukanie do drzwi. Ledwo co otworzyłem, a dziewczyna rzuciła mi się w ramiona. Pocałowałem ją, zamykając drzwi, a ona pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju.
- Patrz- dotknęła parę razy ekran komórki, i pokazała mi artykuł o całej tej sprawie. Przeczytałem, i zacząłem się śmiać.
- To cię tak śmieszy!?- krzyknęła oburzona
- tak- stwierdziłem, nadal się śmiejąc. Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie, próbując rozszyfrować moje zachowanie.
- Poczekaj tu- wstałem, wyciągając laptopa
- Ale...
- Czekaj- przerwałem jej
Włączając urządzenie, usadziłem się wygodnie koło dziewczyny, a ona bacznie obserwowała każde oddziaływanie komputera. Wpisałem w wyszukiwarkę "Jason Mccann". Ukazały się różne strony plotkarskie, wypowiadające się na mój temat, informacje o mnie itd.
Kliknąłem byle jaki link.
"Jason Mccann złapany za zabójstwo!"
Oczy Kate gwałtownie się otworzyły, a ja przytulając ją, zachichotałem.
- Nigdy nie złapali mnie za zabójstwo. Nigdy też nie zrobiłem tego specjalnie, bez konieczności.
"Jason Mccann porywa dziewczynę!"
Czytając te zdanie, uśmiechnąłem się. Chodziło tu o Kate, jednak nikt nie wiedział, że to stało się na prawdę.
- To o mnie, tak?- uśmiechnęła się
- mhm- potwierdziłem, całując ją
"Jason Mccann wchodzi do nowego gangu!"
"Jason Mccann planuję napad na "California States"!"
" W rękach policji- czyli kilka słów o Jasonie Mccannie"
" Jason Mccann w rękach policji! Wymierzą dzieciakowi odpowiednią karę"
- Już rozumiesz?- zapytałem- Takich plotek jest tysiące, jednak żadne się nie sprawdziły.
- Nie możliwe! Jason, daj mi laptopa- wyrywając mi, wpisała swoje znalezione wcześniej informację.
"Krajowy gangster Frank, uciekł z więzienia! Czy niebezpieczny mężczyzna szykuję napad na Jasona Mccanna?
Trzy dni temu [data] krajowy gangster skazany na dożywocie zwany Frank (44l.), uciekł z więzienia! Mężczyzna po raz kolejny przyczynił się do tego czynu. Ostatnimi razy, tak jak podają świadkowie, kierował się w stronę Jasona Mccanna (17l.)
Jak wszyscy wiedzą, przed wejściem za kratki Frank groził Mccann'owi, że zemści się na nim z powodu śmierci jego ukochanej. Sprawa dotycząca zabicia kobiety nie wyjaśniła się. Jason twierdzi, że Frank kierował w niego pistolet, a on w geście samoobrony uniknął wypadku, przez co Frank strzelił w swoją dziewczynę. Czy tym razem niebezpieczny gangster znowu zacznie poszukiwania Mccann'a? Obawiamy się, że tak, ponieważ krążą plotki, że widziano czterdziesto cztero latka kierującego się w stronę Kanady."
- Znasz tego całego Franka?- zapytała.
Zamarłem. ten artykuł brzmiał dość przekonująco, ale postanowiłem sam to sprawdzić.
- Znam, nie chce o nim rozmawiać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńsuperr zarabisty xddd
OdpowiedzUsuńkiedy nastepny dopiero znalazłam ten blog jestniesamowity :)
OdpowiedzUsuń