sobota, 20 grudnia 2014

Two Roads rozdział 27.

NA WSTĘPIE bardzooo przepraszam że tak długo nic nie pisałam ale nie miałam w ogóle weny i nie było kiedy :)

Jason POV

Znowu to samo. W najlepszych chwilach ktoś musi nam przerwać. W tym momencie musieliśmy natychmiast coś wymyślić. Kate zerwała się z łóżka, gorączkowo poszukując resztek swoich ubrań. Chodziła po domu bez celu, próbując na siłę wymyślić jakąś wymówkę, jednak nic nie przychodziło jej do głowy.
- Myśl- rozkazała po raz tysięczny- Ona nie może tu przyjechać!
- Wyłącz telefon- zaproponowałem- skąd miałaby wiedzieć, gdzie jesteś?
Westchnęła.
- Kiedyś wymknęłam się z domu na imprezę. To był mój pierwszy raz. Od tamtej pory zainstalowała mi jakieś gówno w komórce, coś jak nawigator, aby wiedziała gdzie jestem.
- Nieźle- odparłem z podziwem- Jak to wytrzymujesz?
- Jason! To nie jest teraz ważne!
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Ukryć się? Nie otwierać? Powiedzieć prawdę?
- Kate! Otwieraj!- drzwi zza drzwi nie dawały nam spokoju.
- Idź- powiedziałem, poddając się. Dalsze ukrywanie się nie miałoby najmniejszego sensu. Szkoda tylko, że mieliśmy się ujawnić w momencie, gdy byłem cały połamany.
- Jesteś pewien?- zapytała nieśmiało. Kiwnąłem głową na znak "tak", Kate pocałowała mnie, i wykonała polecenie.
Jej matka wdarła się do domu, rozglądając się.
- Co się dzieje?- krzyknęła.
- Nic- odpowiedziała blondynka leniwie, z wyraźnym poddaniem się w głosie- Co chciałaś?
- Jak to co!? Od dwóch tygodni nie odbierasz ode mnie telefonów, nie przychodzisz do domu i nie dajesz znaków życia! Gdzie Jason?
Znów westchnęła. Próbowałem usiąść, jednak dalsze próby również nie miałyby sensu, iż bez pomocy dodatkowych rąk nie zdołam się nawet przewrócić na inny bok. Matka dziewczyny powędrowała do pokoju w którym się znajdowałem. Ze dziwienia zatrzymała się w pół kroku, nie wiedząc co teraz począć. Chciałem teraz przytulić moją dziewczynę, ponieważ jej mina była przerażona. Zakryła usta ręką, jakby to miało pomóc w powstrzymaniu łez. Zamknąłem oczy w celu uspokojenia się, kilka razy próbując coś powiedzieć.
- Okłamałaś mnie- głos kobiety delikatnie dobił do naszych uszu, powodując ogromne echo w moim mózgu. Żadna matka nie chciałaby, aby jej córka spotykała się z gangsterem. Mimo iż wiem o tym, zabolało to mocniej, niż te wszystkie połamane kości, siniaki czy kulki celowane w pierś.
- Kocham go- Kate bezsilnie parsknęła, wycierając rękawem ciecz spływającą z jej oczu niczym strumienie.
- Kocham Pani córkę. Potwornie ją kocham. Może się to pani wydawać nie do przyjęcia, że Kate pokochała takiego kogoś tak ja- Potwora. Chciałem tylko prosić, aby nie gniewać się na nią. To wszystko moja wina. Ale proszę też o wyrozumienie, kocham ją i nie wyobrażam sobie życia bez niej! To, że leżę teraz połamany to z miłości do niej! Musiałem ją... obronić. Mam wrogów, i być może jestem samolubny, ale chcę ją trzymać przy sobie, bo tylko ona daję mi motywację do życia.

Kobieta nie odzywała się. Cały czas będąc w tej samej pozycji, wpatrywała się we mnie niczym największe zło na świecie. Nie dziwiłem się.
- Mamo...- próbowała bronić nastolatka, jednak ta wysunęła palec w geście uciszenia jej.
- Dawałam ci dach nad głową. Próbowałam spędzać z tobą jak najwięcej czasu pomimo tego, że muszę być w pracy 24h, SPECJALNIE zmieniłam zlecenie na Kanadę, abyś była szczęśliwa, a Ty... Ty mnie tak po prostu oszukałaś...
- W życiu byś się nie zgodziła, abym z nim była! Myślisz że tak właśnie chciałam!? Nie! Chciałam, abyś zaakceptowała choć raz to, co ja wybiorę! Moją decyzję! Nie twoją! Jason narobił wiele złego, ale się zmienił! Te wszystkie miesiące dały mi nowy powód do szczęścia mamo, zobacz, On leży teraz połamany, bo próbował NAS bronić! W przeszłości narobił sobie dużo wrogów, z którymi teraz musi walczyć o życie. Błagam zro...
- Przestań!- przerwała jej- Ten człowiek jest potworem! Jesteś przy nim niebezpieczna, marnujesz sobie życie! Nic z nim nie osiągniesz, a ja na pewno nie pozwolę żebyś marnowała się wraz z nim! Zakochasz się jeszcze dużo razy, idziemy- szarpnęła ją za rękę, jednak Kate wyrwała się, patrząc się na nią z oszołomieniem.
- Nie zostawię go! On jest moim wszystkim! Jak możesz tak na niego mówić!? Przecież ludzie się zmieniają! Powinnaś bardzo dobrze o tym wiedzieć, w końcu po śmierci taty zmieniłaś się w jedną wielką wredotę!
- Kate!- krzyknąłem, próbując cofnąć padnięte słowa. To dla tej kobiety było za dużo. Pomimo tego że przed chwilą niezmiernie mnie obraziła, nie chciałem aby stała się jej taka krzywda jaką mi zadała.
- Zamknij się mała idiotko!- krzyknęła bezmyślnie- Nikt mi nie będzie wypominać jaka jestem!
- To niech jej pani nie wypomina kim ona ma być!
- Nie wtrącaj się! Wiesz co, córeczko? Bądź sobie z nim, ale jeżeli zostawi cię na pastwę losu, to nie przychodź do mnie. Nie potrzebuję cię! Życzę miłej przyszłości.
Wyszła.
- Nie słuchaj jej, chodź do mnie- wyciągnąłem ramiona do przodu w celu przytulenia jej. Dziewczyna głośno płacząc rzuciła się w nie.
- Przepraszam- dusiłem w sobie łzy.
____________________________________________________________________________

I PRZEPRASZAM ŻE TAKI KRÓTKI :(

4 komentarze: